środa, 15 lutego 2012

Dawno w tym miejscu nie można było spostrzec,takiego tłumu. Mimo,że z nieba lał się deszcz,słychać było grzmoty,nikogo to nie odstraszyło. Każdy z przybyłych chciał pożegnać i wyrazić szacunek dla zmarłego.
 - Panią również uratował ten człowiek? - starsza pani spytała kobietę,klęczącą przy trumnie. Nie zdając sobie sprawy z tego,że rozmawia z żoną lekarza.
- Tak - odrzekła.
- Gdyby nie ten mężczyzna,moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej.
Kiedy już wszyscy rozeszli się do swoich domów,młoda kobieta nadal stała w tym samym miejscu. Pochylając się nad grobem,zdjęła kapelusz i okulary przeciwsłoneczne. Odsłaniając jego prawdziwą twarz,którą dostrzec można było na plastrze pod jej okiem.

2 komentarze:

  1. "Odsłaniając jego prawdziwą twarz,którą dostrzec można było na plastrze pod jej okiem." - puenta godna najwspanialszego poematu.
    Jestem pod wrażeniem! Masz talent:)

    Pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Magdo za Twe słowa:) Nie Wiem czy jestem godna Twojej oceny, ale wiem, że teraz poprzeczka do przeskoczenia jest zawieszona o wiele wyżej, niż wcześniej.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń