wtorek, 10 kwietnia 2012

Pewnego dnia rodzice pojechali z Gosią do schroniska. Postanowili przygarnąć psa,by ich córeczka lepiej się rozwijała i miała przyjaciela,który pomoże jej w wielu sytuacjach.
Przychodząc na miejsce,zobaczyli dziesiątki samotnych zwierzaków. Każde z nich patrzyło,tak jakby prosiło,by nie zostawiać ich tu. Aneta i Fabian pokazywali dziewczynce je,jeden po drugim. Widząc,że Gosia uśmiecha się na widok pieska z łatką,stanęli.
- To będzie nasz pupil,nazwiemy go Reksio - rzekła mama.
Po załatwieniu formalności rodzina wróciła do domu. Nie musieli niczego kupować dla nowego członka rodziny dlatego,że już od kilku dni wszystko na niego czekało.
Odkąd Reksio zamieszkał z nimi,żyli beztrosko.
Po dwóch latach,pewnej letniej nocy piesek zaczął biegać nerwowo od drzwi do drzwi. Drapał podłogę i drzwi sypialni. W końcu mężczyzna usłyszał hałasy i wstał. Chciał wyzwać zwierzę,że przeszkadza w śnie. Jednak poczuł,że ciągnie go za nogawkę,chcąc by wszedł do córeczki. Ojciec dziecka szybko zrozumiał o co chodzi,pobiegł i chwycił za klamkę. Gdy tylko wszedł zobaczył,że w pokoju rozprzestrzenia się ogień. Ktoś musiał wrzucić zapaloną zapałkę,przez uchylone okno. Tata szybko wyniósł maleństwo,obudził żonę i czym prędzej kazał wyjść jej z dzieckiem na dwór.
Po pewnym czasie pożar został opanowany,choć nie obyło się bez pomocy nie tylko sąsiadów,ale też straży pożarnej. Ogień pochłonął większość drewnianego domu. Nie można było w nim już mieszkać. Rogowscy musieli się wyprowadzić. Nie wiedzieli co teraz będzie,nie mieli pieniędzy,od lat utrzymywał ich tylko Fabian. Z pomocą przyszli sąsiedzi,pozwalając im mieszkać u siebie. Wiedzieli,że nie zaznają tam luksusów,bo dom jest mały. Ale,najważniejsze dla nich było,by Gosia była bezpieczna,by miała dach nad głową,więc zgodzili się zamieszkać w tym miejscu. Przed przeprowadzką do nowego domu,musieli pójść w jeszcze jedno miejsce. Wzięli z sobą Reksia i poszli z nim do schroniska. Musieli go oddać dlatego,że sąsiedzi zabronili zabrać z sobą zwierzę.

                                                                                                           Zdjęcie Katarzyna Tkacz

2 komentarze:

  1. Dobra czy niedobra odmiana losu? Jakież to wszystko prawdziwe. Tzw. kompromisy wypełniają życie, mniejsze zło = rozsądny wybór, niestety. Gratuluję Ci Kasiu takich spostrzeżeń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Urbi. Staram się, by w moich tekstach, bez względu na to, czy jest to proza, czy wiersz była zawarta prawda, która jest we mnie, którą spostrzegam każdego dnia. Jakież to życie często jest niesprawiedliwe. Pomaga się komuś, bywa, że narażając życie, a w zamian jest się porzuconym. Ale jestem pewna, że wielu, mimo tego, ponownie podjęłoby taką samą decyzję. Reksio ratując bliskich, ani później nie myślał o sobie, tylko o tych, którzy w pewnym momencie mu pomogli. I myślę, że choć chciałby być przy nich, nie nosi w sobie żalu i rozumie ich decyzję. A najważniejsze jest dla niego to, że uratował trzy życia. Gdyby nam się coś podobnego przytrafiło, należałoby wziąć przykład z tego pieska. Nie myśląc, czy nam się to opłaci, czy też nie.

    OdpowiedzUsuń