piątek, 23 marca 2012

Znali się pięć lat, małżeństwem byli od trzech. Jeśli spojrzeć na nich z oddali było im z sobą dobrze,emanowało z nich szczęście. Jednak wystarczyło zbliżyć się,spędzić z nimi trochę czasu,by zorientować się,że prawda wygląda inaczej. W noc po ślubie państwo Nowaczykowie zaczęli starać się o dziecko. Jak najszybciej chcieli mieć potomka. Niestety,organizm któregoś z nich nie reagował,tak jak powinien. Minął rok i nic się nie zmieniło. W domu można było usłyszeć rozmowy tylko na jeden temat. Rozmowy,które po kilku minutach zamieniały się w oskarżenia i kłótnie. Mimo,że byli u wielu lekarzy,żaden nie zauważył,by wina niepłodności leżała po którejś ze stron. Jednak to nie przeszkadzało im obwiniać się nawzajem.
Minęły miesiące i okazało się,że lekarze mieli rację. Po próbach,kłótniach,przepłakanych dniach i nocach Joanna zaszła w ciążę. To wystarczyło,by wszyscy zaczęli ją rozpieszczać. Robiono za nią wszystko,ona miała tylko leżeć,by nic się nie stało dziecku,by nie było komplikacji. Po jednym z badań USG małżonkowie dowiedzieli się,że będą mieć bliźniaków,chłopca i dziewczynkę. Byli bardzo szczęśliwi. Choć najważniejsze było dla nich,mieć chłopca,który będzie dziedzicem ich nazwiska. Zaraz po wizycie poszli do sklepu,kupić wyprawkę. W domu mama śpiewała dzieciom kołysanki,włączała im muzykę klasyczną,rodzice mówili do nich,głaskali brzuch.
Nadszedł dzień porodu,Asia poczuła bóle w taksówce,jadąc do szpitala. Kiedy tylko dotarła na miejsce doktor wziął ją na porodówkę. Jej męża nie było przy niej w tych chwilach,dojechał po czasie. Po dwóch godzinach dzieci były już na świecie. Do Nowaczyków przyszedł ordynator,który opiekował się ciążą.
- Gratuluję,dzieci są piękne,duże. Muszę o czymś jeszcze powiedzieć. Dziewczynka miała bardzo trudne warunki,została uszkodzona podczas wyjścia.
- Jak to,nasza córka jest chora?
- Tak i to poważnie.
Od tego momentu rodzice chcieli widywać tylko chłopca. Gdy nadszedł czas powrotu nie zabrali z sobą dziewczynki.
Po wejściu do domu przywitała ich rodzina.
- Jakiego mamy pięknego wnuka - rzekła mama Bartosza. O dziewczynkę się nie martwcie,jutro jesteście umówieni w domu dziecka. Znam dyrektorkę,więc adopcja nie potrwa długo. Dostaniecie śliczną,zdrową blondyneczkę z niebieskimi oczami. Będziecie mogli chwalić się latoroślą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz